Na terenie większości krajów, do których wyjeżdżamy szusować na nartach i snowboardzie obowiązek pokrycia kosztów akcji ratowniczej lub poszukiwawczej ciąży na poszkodowanym lub poszukiwanym.
Zimowi turyści mają dwa wyjścia: albo sięgnąć do własnego portfela, albo ubezpieczyć się na wyjazd.
Ile kosztuje akcja ratownicza?
Na Słowacji obowiązek pokrycia kosztów akcji wyspecjalizowanych jednostek ratowniczych wprowadzono w 2006 roku. Z danych słowackiego odpowiednika GOPR-u z tamtego okresu wynikało, że ratownicy górscy interweniowali ok. 700 razy w ciągu roku.
Najczęściej wykonywana przez nich \"usługa\" to zwiezienie poszkodowanych do doliny - koszt takiej operacji to 4 tys. koron (ok. 400 zł). Koszty drastycznie wzrastają, gdy mamy do czynienia z akcją poszukiwawczą po zejściu lawiny - wydatki te często są wyższe niż 100 tys. koron (10 tys. zł).
Jeszcze droższa jest interwencja służb, gdy w akcji ratowniczej bierze udział helikopter.
W krajach droższych niż Słowacja – takich, jak Austria, Włochy czy Szwajcaria - koszty interwencji służb ratowniczych są jeszcze wyższe. W każdym z tych Państw, jak również w Czechach i Niemczech musimy się liczyć z dużymi kosztami, które mogą być konsekwencją wypadku na stoku.
Polisa na wypadek
W obliczu niebezpieczeństwa wypadku na stoku, osoby korzystające aktywnie z zimowego wypoczynku, mają dwie możliwości: albo liczyć się z koniecznością sięgnięcia do własnego portfela po bagatela - kilkanaście tysięcy euro, albo ubezpieczyć się na wyjazd. Ja zalecam to drugie.
NFZ radzi
Przed odpłatnością za ratownictwo górskie w krajach UE ostrzega zimowych urlopowiczów również NFZ.
Aby turyści bez problemów uzyskali niezbędną pomoc i nie mieli problemów z pokryciem kosztów po wypadku narciarskim powinni wykupić odpowiednie prywatne ubezpieczenie.